100 urodziny pani Józefy Mierzwy mieszkanki Twardej

10 września 2019 r. w miejscowości Twarda miało miejsce wyjątkowe wydarzenie. 100 urodziny obchodziła pani Józefa Mierzwa z domu Chmiel. Z tej okazji odbyła się uroczystość w Domu Ludowym w Twardej. Zgromadzonych gości i Jubilatkę śpiewem powitał zespół „Sami Swoi”. W tym wyjątkowym dniu Pani Józefie towarzyszyła rodzina oraz zgromadzeni goście, wśród których byli: wójt gminy Tomaszów Mazowiecki Franciszek Szmigiel, przewodnicząca Rady Gminy Krystyna Pierścińska, kierownik GOPS Iwona Robak, kierownik KRUS Szczepan Goska, przedstawicielka Wojewody Łódzkiego, sołtys i radny Sławomir Wawrzyńczyk, przedstawiciele Ochotniczej Straży Pożarnej z Twardej, Zespół folklorystyczny „Sami Swoi”, Koło Gospodyń Wiejskich i mieszkańcy. Wśród wielu przepięknych życzeń i pamiątkowych statuetek, listów gratulacyjnych oraz kwiatów na ręce Jubilatki wpłynął również list od Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego. Prawnuczka odczytała życiorys, który przybliżył losy życia Jubilatki.  Pani Józefa dzielnie zdmuchnęła świeczki na torcie oraz wypiła lampkę szampana. Odśpiewano jubilatce toast 200 lat. Na zakończenie wszyscy zostali zaproszeni na urodzinowy obiad. Był to wyjątkowy dzień, pełen wzruszeń i wspomnień  zarówno dla Jubilatki jak rodziny i przybyłych gości.     

Życiorys.

Józefa Mierzwa z domu Chmiel, urodziła się 10 września 1919 roku w Twardej. Jej ojciec Łukasz Chmiel był wnukiem ziemianina z Bełża herbu „Nałęcz” i matka Natalia z domu Gąsieniec, była  córką leśnika Ignacego Gąsieńca mieszkającego w osadzie łowieckiej w Sługocicach.

Józefa miała 4 braci i 1 siostrę. Najstarszy brat Władysław był ks. prałatem i szambelanem Ojca  Św. Pawła VI. Drugi brat Józef był cieślą, stolarzem i skrzypkiem, prowadził gospodarstwo, a także  był długoletnim sołtysem wsi Twarda. Siostra Anna wyszła za mąż za Józefa Darocha z którym wspólnie prowadzili gospodarstwo. Młodszy brat Stefan był doktorem nauk medycznych, ordynatorem i dyrektorem szpitala w Zduńskiej Woli. Najmłodszy brat Kazimierz zmarł, mając 4 lata.

Gdy Józefa miała 15 lat zmarła jej matka. W tym czasie jej starsze rodzeństwo siostra Anna i brat Józef założyli już swoje rodziny, a Władysław na dwa miesiące przed śmiercią matki został wyświęcony na księdza. Gdy matka umierała prosiła Władysława, by pomógł ojcu w wychowaniu młodszych dzieci. Za namową brata, Józefa ukończyła szkołę rolniczą dla dziewcząt w Jeżowie. Z koleżankami ze szkoły występowała przed prezydentem Ignacym Mościckim. Przed wojną brat Władysław był wikariuszem w Łasku. Gdy wybuchła wojna był uwięziony w Radogoszczy. Po wypuszczeniu z więzienia wyjechał do Warszawy, gdzie był kapelanem szpitalnym. W tym czasie Józefa mieszkała z ojcem, bratem i bratową w Twardej. Jako, że Niemcy prowadzili łapanki młodych po wsiach, w celu wywózki do pracy do Niemiec, Józefa chcąc tego uniknąć wyjechała do Warszawy. Zamieszkała u rodziny kolegi brata
z liceum, państwa Gajaków. Pracowała w restauracji u państwa Jaworskich. Wracając z pracy do domu wieczorem przechodziła, obok Getta. Spotykała tam dzieci, którym po kryjomu dawała zawsze coś do jedzenia.  Miała podjąć pracę w Zakładach Monopolowych, miała też załatwione mieszkanie, ale wybuchło powstanie w getcie i bojąc się o życie, powróciła do Twardej. Po powrocie z Warszawy wyszła za mąż za Stefana Mierzwę syna Leona i Antoniny z Królów, którego znała od dawna. Zamieszkali w domu rodzinnym Stefana. Mąż Józefy miał siostry, Marię, Kazimierę i Stanisławę oraz braci Czesława i Juliana.  Młodzi małżonkowie za pieniądze z czepka kupili maszynę do młocki, którą Stefan młócił u gospodarzy zboże, w tym czasie młócono cepami. Zarobione pieniądze przeznaczyli na kupno drewna na budowę domu,  jednak nie mogli rozpocząć budowy, ponieważ w Twardej  miała być komasacja i nie wiadomo było, która ziemia będzie do nich należała. W 1943 roku urodziła im się córka Zofia. Pod koniec wojny, gdy żołnierze rosyjscy wchodzili do Tomaszowa, na prośbę pewnej niemieckiej rodziny mieszkającej przy ul. Warszawskiej, Stefan i Józefa  opiekowali się przez jakiś czas  ich siedmioletnim synkiem, który u nich mieszkał.  Po wojnie brat Władysław objął probostwo w Tumie, gdzie był mały drewniany kościół i zniszczona przez wojnę kolegiata, którą trzeba było odbudować. Ponieważ w Tumie są urodzajne gleby, a Józefa była po szkole rolniczej, poprosił by z mężem prowadzili gospodarstwo ogrodnicze, a siostra została gospodynią na plebanii. Zebrane warzywa Stefan woził do Łodzi i sprzedawał na rynku. W tym czasie w Tumie trwały prace nad odbudową kolegiaty, które nadzorował architekt Jan Koszyc Witkiewicz, brat stryjeczny Witkacego, a mąż pasierbicy Żeromskiego. Uczył on czytania i pierwszych wierszyków Zosię, córkę Józefy, która go nazywała wujciem. (Gdy w 1949 r. Julian Tuwim odwiedził Tum, to wujcio mówił „ popatrz Zosiu to jest ten pan, którego czytasz wierszyki”.)

             W tym czasie UB prześladowało ks. Chmiela i rodzinę. Chcieli zrobić z kolegiaty muzeum oraz żeby ksiądz zgodził się na współpracę z nimi, lecz on nigdy na to nie przystał.
W ramach represji zabierali go od mszy świętej oraz przyjeżdżali na plebanię i stosowali przemoc, Józefa była świadkiem tych wydarzeń.

            W 1950 r. Józefie i Stefanowi urodził się syn Władysław. Gdy w Twardej zakończyła się komasacja rozpoczęli budowę drewnianego domku, którą nadzorował ojciec Stefana.
W 1953 roku powrócili z Tumu do Twardej. W nowym gospodarstwie zasadzili ogród, a na dwóch stajach uprawiali pomidory i ogórki, na podwórku mieli okna inspektowe. Z zebranych plonów Stefan zaopatrywał stołówki szkolne w Tomaszowie, a latem kolonie. W tym czasie Józefa dostawała z powiatu propozycję zastania instruktorką rolnictwa, lecz nie pozwalały jej na to obowiązki. 

            Niestety w dalszym ciągu UB chcąc wyciągnąć informacje na temat ks. Prałata Władysława Chmiela, zabierało Józefę na przesłuchania do Opoczna, gdzie między innymi wbijano jej szpilki pod paznokcie. Wydarzenie to było tak traumatyczne, że milczała o nim
aż do upadku komuny.

            W latach 70 wspólnie z mężem wybudowali nowy murowany dom.

            Józefa aktywnie działała na rzecz społeczności lokalnej. Była członkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego, pełniła funkcję radnej w Gminnej Radzie w Smardzewicach, była opiekunem społecznym. Działała w Kółku Rolniczym, Kole Gospodyń Wiejskich - jest jego członkinią do chwili obecnej. Brała udział w występach ludowych i dożynkach. Gdy miała wolny czas, chodziła do lasu na jagody i grzyby.

            W 1997 roku zmarł jej mąż Stefan.

Józefa z małżeństwa ze Stefanem ma: dwoje dzieci córkę Zofię, która wyszła za mąż za Stanisława Mierzwę (mąż Zofii zmarł w 2006 r.) i syna Władysława, który ożenił się
z Marianną Zwierzchowską.

Ma sześcioro wnucząt: Piotra, Jerzego, Marię, Justynę, Łukasza i Kingę.  

Trzynaścioro prawnucząt: Tomasza, Ninę, Julię, Beatę, Annę, Marię, Natalię, Błażeja, Piotra, Annę, Weronikę, Małgorzatę, Franciszka. 

Trójkę praprawnucząt: Philipa, Alexa, Gaję.

Mieszka w Twardej z synem Władysławem i synową Marianną, którzy się nią opiekują.